Crews nie będzie niezniszczalny, bo nie odpuszcza molestatorom

Terry Crews jest jednym z nielicznych aktorów, którzy publicznie przyznali, że byli ofiarami napastowania seksualnego. Wczoraj w związku z tym zeznawał przed senacką komisją. Tam też ujawnił, że nie powróci jako Hale Caesar w czwartej części "Niezniszczalnych".


Powodem jego decyzji jest zachowanie Aviego Lernera. Crews zeznał, że producent "Niezniszczalnych 4" domagał się od niego wycofania sprawy cywilnej, jaką aktor wytoczył agentowi Adamowi Venitowi, którego oskarżył o niestosowne zachowanie. Lerner miał mu grozić, że jeśli tego nie zrobi, czekają go kłopoty. Crews jednak zamierza w sądzie walczyć o swoje. A działania Lernera interpretuje jako wyraz solidarności osób, które publicznie zostały oskarżone o niestosowne seksualne zachowania (w maju sprawę producentowi wytoczyła kobieta, która na razie zachowuje anonimowość). Uznał więc, że nie może pracować z kimś takim i zdecydował się, że nie wystąpi w "Niezniszczalnych 4".

Przypomnijmy, że kiedy ruch #metoo zyskał na sile, Crews ujawnił, że sam był ofiarą niestosownych seksualnych zachowań ze strony Venita. Do zdarzenia miało dojść, na przyjęciu, a świadkiem zajścia była jego żona. Przyznał, że kiedy doszło do incydentu, nie zgłosił go na policję, ponieważ był przekonany, że zostałby wyśmiany przez funkcjonariuszy. Crews twierdzi też, że ujawnienie tego, że jest się ofiarą, to w Hollywood temat tabu, a osoba taka naraża się na ostracyzm i pogardę ze strony innych.

Jego słowa szybko zostały potwierdzone. Ledwie Crews skończył zeznawać przed senacką komisją, a już 50 Cent opublikował na Instagramie post, w którym właśnie wyśmiewał się z aktora. Post jednak szybko usunął. Najwyraźniej ktoś przypomniał mu, że jest w trakcie promocji piątego sezonu serialu "Power" (którego jest producentem) i tego rodzaju działania mogą zostać źle odebrane przez fanów show.

Crews był związany z serią "Niezniszczalni" od pierwszej części.