Może dlatego, że uwielbiam stare spojrzenie na sci-fi, może dlatego, że przypomina mi
magiczne chwile dzieciństwa, kiedy dorwałam się do tego filmu, nie wiem... Uwielbiam ten
film, przede wszystkim za świetną gre Milla Jovovich i Bruce Willis. Również za ciekawą,
nieskomplikowaną fabułę, która pozwala się zwyczajnie cieszyć filmem. A przede wszystkim
za to, że jest to stare kino, nie napchane tym całym pasztetem, którym teraz napycha się
każdy film na przymus. To było moje pierwsze spotkanie z Bruce Willis oraz z gatunkiem sci-
fi jako takim i pewnie dlatego dla mnie w tym filmie jest zaklęta magia :)
Mam te same odczucia co do filmu. Jest magiczny, przypomina mi zawsze stare czasy mojego dorastania, stare dobre kino. Brakuję mi takich filmów :(
Mnie na ten film namówił mąż. Byłam nieprzekonana, bo nie lubię filmów akcji, tych obecnych, ale ten film ma w sobie klimat.
zgadza się w 1000000% takich filmów już nie ma. Znam tyle tekstów z niego, gra Willisa, Oldmana, Holma, Tucker no I Leeloo ah. W tym filmie nie ma żadnej przypadkowości. Film który chyba gdzieś podświadomie ukształtował to czego szukam i do czego porównuje dzisiejsze filmy. nie widziałem drugiego takiego filmu. Na równi może być tylko Highlander (w końcu stare kino)
Dokładnie. Super delikatny wrażliwy film. Piękna baśń science fiction z lat młodości. Myślę, że pokolenie 80 prędzej zauważy piękno tego filmu niż współczesne małolaty. Ocena poniżej 8 zbyt niska ale nie ma się co dziwić bo ocenia także pewnie pokolenie wychowane na pokemonach. Pozdrawiam
Ja także się z tobą zgadzam. Piąty Element na zawsze pozostanie dla mnie klasykiem kina i zawsze będę do niego wracał. Ludzie mogą mówić co chcą ale ten film miał wszystko co powinno mieć porządne kino Science Fiction.
No, zwłaszcza według gejów. ;) Jest dla mnie tak paskudny, że aż mi się ta rola podoba. ;)
Absolutnie się zgadzam. Jak nie lubię fantastyki, tak ten film jest dla mnie ponadczasowym wyjątkiem, cudowną klasyką, określenie 'magiczny' pasuje tu jak ulał. Chyba moja ulubiona rola Willisa. Plus nieoceniony Tucker jako Ruby Rhod. :)
Powiem tylko jedno, gość, którego kino sf (chociaż akcji tak) nie jest specjalnością, zrobił jeden z lepszych filmów z tego gatunku.
Bardzo bym chciała, by wciąż robili takie filmy. Czyli mniejszy dynamizm i więcej rekwizytów oraz gry aktorskiej w plenerze/studio a nie na greenscreenie. Nawet wybuchy są lepsze niż te współczesne robione komputerowo.
SPOILER
Nie podoba mi się jedynie końcówka, czyli superbroń zasilana siłą miłości - strasznie to naciąganie i trochę infantylne. Zresztą para bohaterów nie miała czasu, by poczuć do siebie miłość, bo akcja filmu (współczesność) trwała gdzieś z 2 dni.
O niebo bardziej dorosłym niż Piąty element. Nie wystarczy patrzeć, jeszcze doskonale parodiuje książkę na której się opiera. Piąty element też się opiera na czymś.... i robi z tego widowisko czysto familijne.
Piąty element jest przesiąknięty groteskowością, jeżeli film oceniasz na poważnie, to nie dziwi mnie, dlaczego się od niego obiłeś. Natomiast Żołnierze kosmosu to kino sf, które jednak jest tak samo rozrywkowe, jak inne filmy tego typu w latach 90-tych np. Dzień Niepodległości każdy ten film to kino rozrywkowe natomiast tylko Piąty element ma do tego gatunku dystans.
Nie. Piąty element jest dziecinnym filmem robionym dla dzieci. Żołnierze kosmosu nie jest dziecinny i nie był robiony pod dzieci. Piąty element to mocny średniak z ładną scenografią. Ładna przygodówka, która przy tym jest niegłupia to też np. Star Trek 2, 3 i 4. Każdy z nich to zupełnie inny wymiar s-f choć dzieci też mogą go oglądać.
Każdy wymieniony film czy to Żołnierze w kosmosie, Stark Trek, Gwiezdne Wojny to kino rozrywkowe natomiast Piąty element przypadnie do gustu z powodu specyficznego humoru.
Ja szanuje to, że twórcy mieli pomysł, aby było do kina sf dodać poczucie humoru, w rezultacie otrzymaliśmy nieczęste połączenie dwóch gatunków sf z komedią.
Poza scenografią nie ma w Piątym elemencie zbyt wiele. Szkoda, że najlepszy element filmu jest tylko tłem do nie-animowanej kreskówki. Verhoeven zrobił by z tego coś mądrzejszego.
Verhoeven, mimo że tworzy filmy dla szerzej widowni, to przemyca on wątki polityczno-społeczne, a więc Piąty Element w jego wykonaniu były zupełnie innym filmem.
Dla mnie siłą filmu jest również poczucie humoru, to świetna mieszanka sci-fi z czarnym humorem, podobnie jak w filmach Men in Black lub Ghost Busters. Brakuje mi takich filmów, z przymrużeniem oka, pełnych szalonych pomysłów, bezkompromisowych w swoim gatunku, zgniłego kosmo-jaja podanego na błyszczącej tacy. Może to pułapka sentymentalna lat 90, ale to właśnie magia kina :)
Podpisuję sie pod tym obiema rękoma i nogami :) Daję od siebie 10/10 Historia opowiedziana w genialny sposób, świetna gra aktorska, fenomenalny występ Divy połączony ze scenami walki Leeloo z brzydalami, szczegóły typu kawalerka o powierzchni 3m2 z automatem wydąjacym 4 fajki dziennie - to najbardziej mnie zachwyciło w tym filmie.
Fabuła to dziecinada zupełna. Połowa kinowych Star Treków jest lepsza. Ba, do pierwszych czterech kinówek, najlepszych Treków, nie ma nawet startu.
Nie czaisz, że to jest komedia sci-fi? I to chyba najlepsza jak kiedykolwiek powstała. Tucker jako Rhuby Rod i Oldman jako Zorg to mistrzostwo świata :)
Hmmm...BTTF to też super filmy, ale jednak wolę ten humor od Bessona. I aktorów.