Jacka Wardena pamiętam głównie z zapadających w pamięć i charyzmatycznych ról drugoplanowych. Pamiętne role drugoplanowe stworzył w filmach Lumeta - "Werdykt" i "...I sprawiedliwość dla wszystkich", Pakuli - "Wszyscy ludzie prezydenta" czy u Woody Allena. Nie był może aktorem wybitnym czy choćby popularnym, ale bez wątpienia bez zarzutu i rzetelnie wykonywał powierzone mu zadanie - stworzenia wyrazistej roli drugoplanowej u boku bardziej znanych kolegów. Za to jestem mu wdzięczny.