Jeżeli rozbawianie ma różne formy, to na pewno wcieleniami odmiany histerycznego śmiechu są Steve Carell, Jim Carrey i Leslie Nielsen. Geniusze mimiki twarzy i ciała. Mniejsza z tym, że rzadko dostają/dostawali dobre role ze swobodą pokazania swojego talentu super-komika. Kiedy już dostawali lub dostają - roznoszą widownię bezdechem we łzach najzdrowszego śmiechu :p
Jokerem? Szczerze... osobiście nie widzę go w takiej roli. Nie jest to rola do generowania histerycznego śmiechu. Joker zawsze miał przerażać, CHYBA, że wcielenie LEGO ;] Ci aktorzy kompletnie stronią od takiego wrażenia. Są to geniusze czystej komedii/satyry/parodii. Jakby grali niepoczytalnego świra, to tarzałbym się ze śmiechu, bo takiego rozbawienia są mistrzami. Joker to bardzo specyficzna, poważna rola, wbrew pozorom. Moim zdaniem nie nadają się oni do niej, choć ich uwielbiam i szanuję za ogromny talent. :)