ale jakoś dziwnie przyjemnie się to oglądało. Misz masz słodko-gorzki, z delikatną przewagą tego drugiego. Zdecydowanie nie nazwałbym tego komedią we współczesnym rozumieniu, chociaż było kilka zabawnych momentów. Ale najczęściej był to śmiech przez łzy. Najgorsze, że bardzo łatwo mógłbym utożsamić się z jednym z bohaterów, tak, dobrze zgadujecie z którym...