Wy ludzie tak na serio? Odnoszę wrażenie, że 3/4 opinii i hejtu pochodzi od osób, które zobaczyły 10 minut pierwszego odcinka, zobaczyły czarną królową i stwierdziły "perdole, nie oglądam, shit"... pomijając, że ten wątek został później wyjaśniony... :)
Dla mnie w tym serialu wszystko się zdradza, uwielbiam ta groteskę, dramę, odnoszę wrażenie, że to realia współczesnego świata tylko pokazane i osadzone w kanwie XIX-wiecznej Anglii: miłosne dramy, pojedynki, plotki. Plus ogromne zaskoczenie w postaci coverów popowych kawałków. No dla mnie coś wspaniałego.
Obawiam się, że ich przeceniasz, ma moje oko widzieli ledwo zwiastun ;)
A co do lukrowanego campu, zabawy konwencją, harlequinowatego guilty pleasure... to się zgadzam :)
O ile pierwsze odcinki są nawet ciekawe, to ostatnie to dramat. Byłam ciekawa zakończenia, ale ulżyło mi gdy już spłodzili tego syna.
Dokładnie, ludzie nie rozumieją, co oglądają. Używają chyba tej samej percepcji zarówno do oglądania filmów Bergmana jak i guilty pleasure w postaci Bridgetonów.
Tylko widzisz, ze dwa tematy może są o samym serialu i jego treści (to ci co go obejrzeli), reszta jak wspomniałam wyżej, zaperzyła się na sam zwiastun i wypisuje tu jakieś niestworzone histerie o wszystkim tylko nie o faktycznej fabule.
A szkoda, bo seriale kostiumowe wychodzą raz na ruski rok, więc ja osobiście każdemu kibicuję, kciuki trzymam i sukcesu życzę.
Przecież im więcej ludzi je ogląda, im popularność większa, tym większa też szansa na coraz to nowe ekranizacje, miejmy nadzieje coraz to lepszych książek ;)
Nie zrozumcie mnie źle, kocham klasyczne powieści i ich ekranizacje, z ręką na sercu widziałam każdą "Dumę i Uprzedzenie" jaką dopadłam :p nawet tą czarnobiałą z 1940 ( psyt, jakby kto szukał jest na CDA ;p ogólnie mam bzika na punkcie Jane Austen i wszystkie adaptacje muszę sprawdzić naocznie xD nawet te dwie Bollywoodzkie xD ), ale czasem nawet taka sentymentalistka jak ja, chciałaby sobie obejrzeć po prostu coś czego jeszcze nie widziała :p
Akurat w przypadku "Bridgertonów" nowość była dla mnie podwójna, wcześniej nawet książki nie czytałam, więc do seansu podeszłam bez żadnych oczekiwań, przyznaję, może dlatego ewentualne zmiany fabularne nie kuły mnie w oczy, ale czasem miło jest obejrzeć coś o czym się kompletnie nic nie wie i cieszyć z ewentualnych, nieznanych wojaży fabularnych :p więc ja się tam świetnie bawiłam, trochę jak w pstrokatym lunaparku, głośno, kolorowo, często z małym sensem ale za to brokatu pełno ;p ot, właśnie lekkie guilty pleasure ;)
Też lubię klasykę, jeden z moich ulubionych seriali to "Rodzina Połanieckich", "Poldark"; duże wrażenie zrobił na mnie "Barry Lyndon". Bridgertonowie to zabawa formą w ładnej scenerii z dobrze zrobionymi zdjęciami. Człowiek inteligentny, wie co ogląda, a nie włączy trailer lub obejrzy 5 minut odcinka i wystawia od razu ocenę 3/10 z uzasadnieniem "bo moda na netflixa jest" . Mam wrażenie, że ludzie po prostu nie rozumieją, co oglądają i od jakiegoś czasu do tych ocen na filmwebie trzeba dodawać sobie jeden punkt wyżej, żeby mieć w miarę obiektywną ocenę filmu.