Mówi się, że jeśli przestajesz lubić aktora, bo zagrana przez niego postać wzbudziła niechęć to znaczy, że wykonał on swoja robotę na 6 z plusem. Aktor grający Arlo powinien otrzymać Oscara. Nigdy w swoim kinomaniakowym życiu nie trafiłam na postać tak odrażająca, oburzającą pozbawioną krzty, choćby przebłysku nadziei, że jednak ma w sobie coś więcej. Jego twarz na zawsze zostanie w mej pamięci jako symbol upodlenia moralnego podlanego zgnilizną i ohydztwem. Uff musiałam to z siebie wyrzucić.