To chyba najlepszy odcinek jak do tej pory ze wszystkich sezonów. Tak skrajnych emocji jeszcze nie odczuwałam oglądając ten serial, od śmiechu, do wzruszenia, smutku. Świetna Jodie Comer, tę Vilanelle najchętniej bym przytuliła i zaprosiła na kawę!!!
Również mega mi się podobał ten odcinek. Świetna gra aktorska, Jodie po prostu jest jak narkotyk, świetnie oddaje swoją postać i każda scena z nią jest po prostu ekscytująca.
Końcowa scena w pociągu rozwala. Dodatkowo w wywiadzie powiedziała, że to była pierwsza scena, którą kręcili z 5 odc. Myślę, że tym zarobiła na kolejną nagrodę Emmy.
Suzanne Heathcote - jedna ze scenarzystek "Fear the Waking Dead" - po tym jak świat obiegła wieść, że dołącza do zespołu "Killing Eve" wszyscy się bali, że zepsuje serial - tymczasem napisała najlepszy odcinek sezonu.
A szukałem właśnie, czy ktoś nie wspomniał o tym odcinku. Wow! Po prostu wrył mnie w ziemie. I scena w pociągu...
Jodie Comer jest po prostu genialna w tym serialu. Jestem w niej po uszy zakochana!