Toranaga to największy łotr tego serialu - i ładnie pokazali na koniec, że ten, kto zdobywa władzę jest zawsze samotny na szczycie. Nie ma nikogo koło niego, bo poświęcił wszystkich w walce o szogunat!
Angin był ujmujący w tym odcinku. Jego spokój i cicha rozpacz - zagrane znakomicie! Aktor zyskał sobie moje uznanie - bo ładnie wpasował się w rolę.
I tylko trochę żałuję, że nie pokazali bitwy pod Sekigaharą!!! Spodziewałam się większego rozmachu batalistycznego! Ale nie narzekam - bo cały serial obejrzałam z prawdziwą przyjemnością!!!
Mogliby nakręcić serial o prawdziwym Tokugawie Jeyasu!:)
Również mi się podobał ostatni odcinek, totalnie nie przeszkadzał mi brak bitwy, czas wypełniły różne smaczki, których próżno szukać gdzie indziej.
Ciekawe co to za smaczki, żadnych intryg czy zwrotów akcji, dialogi bez polotu.